Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 17 takich demotywatorów

Goście delektowali się herbatą i porównywali sytuację z książką "I nie było już nikogo", w której wśród uwięzionych gości znajdował się morderca –  LIFE IMITATES ART NEWSROOM100+ TOURISTS STRANDED AT AGATHA CHRISTIE'S FORMERMANSION IN ENGLAND WHEN STORM DOWNS LARGE TREEGetty Images
Introligator usuwa nazwisko JK Rowling z powieści o Harrym Potterze wśród wrzawy z powodu „transfobii” autorki i zastępuje je nowymi okładkami – które są sprzedawane za 140 funtów za sztukę – Taka logika - niektórym się nie podobają poglądy Rowling, ale pieniądze na jej twórczości i tak chcą zarobić, bo kapitalizm nie posiada moralności
No to zróbcie sobie jeszcze z dwójkę dzieci... Aż się nóż w kieszeni otwiera, gdy czyta się takie wpisy. Patologia żyjąca prawdopodobnie tylko z zasiłków, do pracy nie pójdzie, zamiast tego- kolejne dziecko. My to utrzymujemy... szkoda tylko ich dzieci. – Dzieci te mogłyby mieć normalne warunki. Tyle jest normalnych rodzin, które chcą mieć dzieci, a z jakiegoś powodu nie mogą. Problem w tym, że u nas praktycznie nie wolno odebrać dziecka za bycie patologią i złe warunki. Co gorsze- dzieci wychowane w takim środowisku prawdopodobnie będą takie same, jak rodzice. Jedyną słuszną forma pomocy patologii jest antykoncepcja i kursy umożliwiające zdobycie kwalifikacji. No i ewentualnie przymusowe terapie odwykowe. Ale żadnych zasiłków, bo one tylko powodują, że mamy takie spierd**one, roszczeniowe, rozleniwione społeczeństwo, które zamiast pracować, to zazdrości tym, którzy cale życie poświęcili nauce i pracy.
Tymczasem we Wrocławiu ukradziono sklep. Tak ukradziono, nie okradziono. – W sieci jest nagranie jak za pomocą dźwigu umieszczono go na ciężarówce. Wg. autorki jest to kradzież, nie żadna konfiskata za długi itp.
 –  Artur KurasińskiIg. -GKiedy jesteś medialnym arbitrem stylu, moralności iłajasz, grzmisz i obśmiewasz swoje koleżanki orazkolegów celebrytów w swoich programach, audycjachi felietonach a potem okazuje się, że jesteś dokładnietaki sam. A może nawet gorszy, bo oni przynajmniejnie pouczają innych.PS zdjęcie z Gdyni wklejam za zgodą autorki. Zdjęciez myjni wziąłem z oficjalnego profilu Wojewódzkiego.Autora / autorki nie znam, ale chętnie oznaczę.
Grievance Studies, czyli największy troll artykułów naukowych – W 2017 trójka naukowców: dr James Lindsay - matematyk i publicysta, dr Peter Boghossian - filozof z Portland State Univesity oraz Helen Pluckrose zajmująca się średniowiecznymi tekstami religijnymi na temat kobiet postanowili ujawnić słabość recenzji naukowych w czasopismach humanistycznych. Napisali oni 21 wyssanych z palca artykułów oraz przesłali do recenzji czasopism naukowych z obszarów socjologii, kulturoznawstwa i nauk krytycznych. Artykuły były pisane pod tezy feministyczne oraz lewicowe, w jednym z nich na podstawie zachowań właścicieli psów w parkach starali się udowodnić kulturę przyzwolenia na gwałt oraz patriarchalną opresyjność. Kolejny opublikowany artykuł był przepisanym fragmentem z książki pewnego austriackiego malarza, gdzie zamieniono tezy socjalistyczno-narodowe na feministyczne oraz queerowe. Trzeci z opublikowanych artykułów traktował o bodyshamingu, a dokładnie proponował "fat bodybuilding", czyli kulturystykę opierającą się na prezentowaniu pulchnych ciał na zawodach, w kontraście do tradycyjnej kulturystyki umięśnionych osób. Projekt w założeniach miał trwać rok, jednak artykuł o psach zdobył tak dużą popularność, że dziennikarze próbowali przeprowadzić wywiady z jego autorką. Gdy nie przyniosło to rezultatu zaczęto podejrzewać, że artykuł może być mistyfikacją, zaczęły się usilne próby weryfikacji tożsamości autorki więc autorzy projektu zdecydowali się go przerwać. Opublikowali na YouTube film opisujący przebieg projektu co wywołało ogromny skandal, o sprawie zaczęły pisać światowe media (ukazał się nawet artykuł w "Science"). Z 21 napisanych artykułów 4 z nich zostały opublikowane, 3 przyjęte do publikacji a 7 pozostawało w procesie recenzji.Na zdjęciu autorzy projektu dowiadujący się o publikacji jednego z ich artykułów

Ci aktorzy mogli otrzymać angaż w "Zmierzchu," gdyby reżyser posłuchał autorki książek (11 obrazków)

W weekend zrobiłem ok. 1000 km autem słuchając głównie radia i uważam, że tę 3-letnią przerwę w wyborach powinniśmy wykorzystać na referendum ws. zakazu puszczania piosenki "W dzień nie szukaj gwiazd, one nocą są" albo choć ws. przymusowych lekcji podstaw astronomii dla autorki –
Shruti Advani jest dobrze opłacaną pisarką, która ostatnio napisała wzruszający tekst do Financial Times'a o swoim trudnym życiu w czasie koronawirusa. – Autorka zdradza w tekście swoje lifehacki, np. teraz zamawia 3 razy więcej świeżych kwiatów. Czemu? By jej walka z globalną pandemią odbywała się na ładnym tle. Przeniosła też nianię swoich dzieci, która z nimi mieszka, do mniejszego pokoju, by ewentualnie zrobić miejsce dla przyjaciółki, której mąż jest chirurgiem, a z którym ta nie za bardzo chce się kontaktować (wystarczą regularne przelewy na konto). Shruti musi codziennie walczyć. Zamknięto jej ulubione sklepy w Harrodsie i teraz zamawia jedzenie (oczywiście sama nie robi zakupów!) w zwykłych sklepach. Na szczęście wiele osób wyciąga do niej pomocną dłoń! Np. siłownia, by nie narazić swoich bogatych klientów na "koronakilogramy" dostarcza jej codziennie shake proteinowy. Na szczęście garderoba autorki artykułu jest gotowa na pracę zdalną. Oprócz kostiumów od Chanel ma wiele wygodnych ciuchów do jogi. Jak również sama mówi: elegancka jedwabna piżama od ekskluzywnego projektanta sprawdzi się i w łóżku i podczas wideokonferencji.
List do Mikołaja sprzed 120 lat – Odnaleziono rodzinę autorki listu.5-latka napisała do świętego uroczy list. Zrobiła to w XIX wieku. Teraz jest on ozdobą sklepu z zabawkami w Canterbury.O czym marzyły dzieci w 1897 roku?W liście wymienionych jest kilka rzeczy. Jest m.in. zabawkowa kaczka i kurczak, oraz piłka. Nie zabrakło również próśb o rzeczy praktyczne, takie jak wstążka, oraz grube pończoszki. Dziewczynka chciała także zabawki dla swojego kota
Polka znalazła balony, a przy nich list 4-latki z Czech. Teraz Polacy i Czesi szukali małej autorki i udało się namierzyć jej rodziców. Pani Patrycja chciałaby spełnić chociaż jedno z życzeń dziewczynki. A oto pełna, przetłumaczona lista: – 1. Skarpetki Elzy i Anny (chodzi tutaj prawdopodobnie o postacie z krainy lodu)2. Sukienka fioletowa i niebieska do ziemi3. Buty Elsy (kraina lodu)4. Wielki różowy rower5. Pluszaki (potem tam jest wymienione, chodzi głównie o krainę lodu)6. Lodowy zamek Arendelle7. Szminki, jakieś takie rzeczy do malowania się.8. Miniaturowy tor wyścigowy9. Perkusja10. Trąbka11. Koparka12. Skateboard13. Mały domek do ogródka
Masz dosyć dziecięcego płaczu, krzyku i histerii? List napisany z perspektywy dwulatki podbija internet i otwiera oczy: – - Mam dwa latka. Nie jestem okropna. Jestem nerwowa, zestresowana, przytłoczona i zagubiona. Potrzebuję, żeby ktoś mnie przytulił - zaczyna się list, który na Facebooku sprowokował do dyskusji i zelektryzował tysiące rodziców.Dzisiaj wstałam i chciałam się ubrać sama, ale usłyszałam, że "nie mamy czasu, ja to zrobię za ciebie". To mnie zasmuciło.Chciałam sama zjeść śniadanie, ale usłyszałam, że jestem zbyt brudna, więc zostanę nakarmiona. To mnie sfrustrowało.Chciałam sama wejść do samochodu, ale usłyszałam, że "nie mamy czasu, zrobię to za ciebie". Rozpłakałam się.Chciałam pobawić się klockami, ale powiedziano mi, że nie mogę bawić się tak, jak chcę. Muszę robić to w określony sposób.Zdecydowałam, że nie będę bawić się klockami, tylko lalką, którą akurat ktoś się bawił. Wzięłam ją i usłyszałam, że tak nie wolno, że muszę się dzielić. Nie rozumiem, co zrobiłam źle, ale zrobiło mi się przykro.Rozpłakałam się. Chciałam, żeby ktoś mnie przytulił, ale usłyszałam, że wszystko jest w porządku i żebym poszła się bawić.List kończy się podsumowaniem dnia, które powinno - według anonimowej autorki - skłonić dorosłych do refleksji.Zabroniono mi doskonalenia umiejętności chodzenia, pchania, ciągnięcia, przesuwania, wciskania, nalewania, podawania, wchodzenia, biegania, rzucania i robienia rzeczy, które wiem, że zrobię sama. Rzeczy, które mnie interesują i sprawiają, że jestem ciekawa świata. Tych rzeczy nie pozwalano mi robić.Mam dwa latka. Nie jestem okropna. Jestem nerwowa, zestresowana, przytłoczona i zagubiona. Potrzebuję, żeby ktoś mnie przytulił
"To coś wisi na fasadzie Domu Norymberskiego w Krakowie – Nosi tytuł "Wodospad" i jest instalacją, która wg deklaracji autorki powstawała "w długim, prawie medytacyjnym procesie..." i dlatego tez odpowiednio kosztowała. Konkretnie - pół miliona zł"
Źródło: Marzena Jędrzejewska/Facebook
Polskie studentki z pierwszą nagrodą w konkursie architektonicznym! Zaprojektowały kaplicę w Senegalu – Paulina Górecka z Politechniki Wrocławskiej, Natalia Serafin z Politechniki Warszawskiej i Anita Wiśniewska z Politechniki Gdańskiej zwyciężyły w międzynarodowym konkursie Kaira Looro International Architecture Competition. Ich projekt kaplicy w Senegalu ma szansę na realizację, jeśli spodoba się mieszkańcom Tanaf.Bryła miałaby być zbudowana z desek drzewa palmowego. Paulina Górecka tłumaczy, że to materiał dostępny w Senegalu, odporny na sól i wodę.– Platforma, na której stoi obiekt, łagodnie wyrasta z ziemi, wynosząc kaplicę na wysokość metra ponad poziom gruntu. Podniesienie zapewni całoroczną dostępność obiektu, także podczas wylewania rzeki w porze deszczowej. Tym samym forma odzwierciedla zmiany, jakie zachodzą w środowisku w ciągu roku – mówią autorki projektu.

Wiele lat temu, pewien francuski dziennikarz spłodził znany nam tekst, który zaczynał się od „Polska. Oto znajdujemy się w świecie absurdu”. Lata mijają, ale absurdy pozostają

Wiele lat temu, pewien francuski dziennikarz spłodził znany nam tekst, który zaczynał się od „Polska. Oto znajdujemy się w świecie absurdu”. Lata mijają, ale absurdy pozostają – Bo dziś żyję w kraju, w którym gdy dochodzi do zamachu stanu, to prezydent jest na nartach, premier w telewizji, a lider opozycji na zabawie sylwestrowej w Portugalii.A jedynym rażącym naruszeniem prawa nie jest sam pucz, a film „Pucz” wyświetlony przez Telewizję Publiczną, którego autorzy nie poszanowali praw autorskich konkurencyjnych stacji.Nim dochodzi do puczu, moje państwo uznaje, że jest ruiną. Zaraz potem tworzy największy program społeczny w historii III RP, skraca wiek emerytalny i obiecuje rozdać pieniądze frankowiczom.Więc opozycja uznaje, że teraz państwo już naprawdę stanie się ruiną. Dlatego proponuje, żeby pieniędzy rozdać jeszcze więcej.Ale to nic. Jestem obywatelem państwa, które odzyskuje i traci niepodległość regularnie co kilka lat. Znany satyryk chwilowo nie apeluje do Stwórcy, by łaskawie zwrócił nam wolność, ale zacznie, jeśli PiS przegra wybory.Lider obywatelskiej opozycji wyprowadza z organizacji pieniądze. Co miesiąc wypisuje sam sobie faktury, a nie umowy, żeby nie płacić alimentów. Ujawnienie tego faktu uznaje za spisek mediów, PiS-u i służb specjalnych.Partia, która rządzi moim krajem, chce uwolnić Polskę od komunistów. Dlatego komunistycznego sędziego czyni wiceministrem sprawiedliwości, a komunistycznego prokuratora – architektem nowego porządku prawnego.W moim kraju dopiero po 188 latach wychodzi na jaw, że Adam Mickiewicz napisał powieść o Stanisławie Piotrowiczu.Żyję w kraju, w którym w grudniu 2015 roku Trybunał Konstytucyjny ma rodowód komunistyczny, a już w grudniu 2016 – solidarnościowy.Na półkach księgarni w moim kraju leży książka „Resortowe dzieci” – jej autorka wypomina politykom i innym dziennikarzom komunistycznych pradziadków, dziadków i rodziców. Starcza jej, że należeli do PZPR.Matka tej autorki także należała do PZPR.W moim kraju, w trakcie wywiadów dziennikarz zawsze czyta politykowi program jego własnej partii, udając, że to program partii konkurencyjnej. A polityk zawsze daje się na to nabrać. Niczego nie świadomy, ostro krytykuje własne postulaty i zawsze wychodzi na głupka.Za to najważniejsza osoba w moim kraju co miesiąc twierdzi, że zbliża się do prawdy. To nie przeszkadza jej sądzić, że do samolotu, który rozbił się w Rosji, wsadzono bombę termobaryczną na polecenie premiera Rzeczpospolitej.Równocześnie moje państwo ogłasza całemu światu, że  naszego prezydenta zabiło obce mocarstwo. Ten fakt zostaje przemilczany i przez cały świat, i przez to obce mocarstwo.Mój kraj też szybko przechodzi nad tym do porządku dziennego. Nie wypowiada nikomu wojny i nadal zbliża się do prawdy.Minister edukacji mojego kraju twierdzi, że pasażerowie tego samolotu polegli. Przyznaje jednak, że znaczenie słów wywodzi nie ze słownika, lecz z życiowego doświadczenia. To pozwala jej myśleć, że „polec” i „zginąć” oznacza dokładnie to samo.Mój prezydent bierze te wszystkie absurdy do kupy i uważa, że po wojnie Polskę znów trzeba odbudować ze zgliszcz. I prawdę mówiąc, skoro przeszedł taki absurd, to przejdzie też każdy inny. Jak my to robimy…?
Emilia Wojtyła była odważną kobietą i zasługuje na wielki szacunek. Ale nie zapominajmy o jednym – Ona miała wybór Namawiali ją do aborcji, urodziła Karola Wojtyłę.„Nie przeżyje pani tego porodu, proszę dokonaćaborcji" - te słowa usłyszała od swego lekarzaEmilia Wojtyła, gdy się okazało, że spodziewa siędziecka. Gdyby posłuchała, nie byłobyJana Pawła II.To się wydarzyło jesienią 1919 roku. Emilia zmężem Karolem i 13-Ietnim synem Edmundemmieszkali w Wadowicach w wynajętymmieszkaniu przy ulicy Kościelnej. Trzy latawcześniej straciła córkę Olgę, która zmarła po 16godzinach od porodu. Miała ponad 35 lat iobawiała się, że nie będzie mogła mieć więcejdzieci. Dlatego była w siódmym niebie, gdy siędowiedziała, że spodziewają się kolejnegodziecka.Jednak znany wadowicki ginekolog i położnikstwierdził, że ciąża jest zagrożona, matka jej niedonosi i nie ma szans na urodzenie żywegodziecka. A jeśli urodzi, to kosztem własnego życia.„Nie przeżyje pani tego porodu, proszę dokonaćaborcji" - oświadczył.Kobieta odmówiła. Potem urodził się Karol,przyszły Jan Paweł II. Emilia Wojtyła żyła jeszcze 9lat.Opracowano na podstawie tekstu MilenyKindziuk, autorki książki pt. "Matka Papieża".
Leku na głupotęjeszcze nie wynaleziono –  Odzież patriotyczna na cenzurowanym? Według „Głosu Nauczycielskiego" może budzić agresję i nawołuje do przemocySymbole patriotyczne znajdujące się na koszulkach i bluzach promują nietolerancję i przemoc, a nawet budzą agresję - twierdzi tak tygodnik społeczno-oświatowy „Głos Nauczycielski”.Wielką popularność wśród młodzieży zyskała tzw. odzież patriotyczna. Niestety często jest to równocześnie odzież kibolska „ozdobiona” wulgarnymi nadrukami lub symbolami—czytamy w tygodniku.W „Głosie Nauczycielskim” - tygodniku wydawanym przez Związek Nauczycielstwa Polskiego - pojawił się artykuł „Z husarią na piersi. „Patriotyczna rewia mody w szkole. Jak reagować na to zjawisko?”.Tygodnik zauważył modę na patriotyzm, który manifestowany jest na odzieży. Młodzież chętnie zakłada koszulki z Żołnierzami Wyklętymi i symbolami Polski Walczącej. Odzież patriotyczna nawiązuje głównie do walki Polaków o niepodległość i oporu antykomunistycznego.Ale jest coś co niepokoi autorkę artykułu:obok haseł nawiązujących do historii mają przedstawiające agresję grafiki (np. żołnierza celującego z broni maszynowej prosto w ‚widza”)—czytamy.Zdaniem autorki, psychologa z „Głosu Nauczycielskiego”, Magdaleny Goetz symbole patriotyczne na koszulkach mogą budzić agresję i sugeruje, że szkoły powinny ustalić zasady noszenia takiej odzieży przez uczniów, bo np. niektóre z motywów pojawiających się na odzieży kojarzone są z „kibolami” oraz „skrajną prawicą”.Młodzież często nie potrafi odróżnić ziarna od plew, Fascynuje się historią, ale jej nie rozumie. Nawołuje tym samym do agresji. Nauczyciele powinni zacząć o tym rozmawiać z uczniami—powiedział w rozmowie z serwisem nto.pl Krzysztof Baszczyński, wiceprezes zarządu głównego ZNP.Dziwne, że tak czujna psycholog z „Głosu Nauczycielskiego” i sam ZNP nie zauważyli, że młodzież nosi koszulki z wulgaryzmami, lub np. z liściem marihuany. To ich nie oburza?

1