Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 34 takie demotywatory

 –  Jestem kobietą i pracuję jakomechanik i uwielbiam ojebywaćklientki na hajs xD Robię to cały czasbo mi ufają bo myślą że jestem jednąz nich xDflooded 12h225(371
O takim stanie cywilnym nie słyszałem –  Pracujęw banku.Miałem dzisiaj Klientkę, która chciała uzyskaćkredyt.Podczas wnioskowania padło pytanie o stancywilny Klientki.Klientka nie chciała udzielić odpowiedzi, bo tojej prywatna sprawa.Wytłumaczyłem Klientce, że jeżeli nieuzyskam odpowiedzi na to pytanie, to nieuzyska dodatkowych środków ze stronybanku.Po dłuższej chwili ciszy Klientka udziela miodpowiedzi: dziewica.
 –  MODLĘ SIĘ ZA BRATAHISTORIE NIE TYLKO O Marek rzucił narkotyki. Czy wytrywalce z nałogiem? s.18ze!sekretsercaWATECONTE Z MOLONCE*****BILEM DLA CIEBIEY MNIE NIE CHCESZ?3niala być tylkogoda. Niestety,ela chce więcejE STORYkochanekkochankeMARZENIA SIE SPELMAJAbedzie!dobrzeNOWOSCJąkałai głupek...Teraz Mamo, nie rzucę Zane ZYJeździć na rowerze-totakie banalne, a jednaknie wszyscy potrafiąuczuca wariackii teskno papierachHistorie, które napisalo z bezingo ludzie8/201HOROSKOPDLA CIEBIEA WETYDLIWAtarczy, że je przytulisznikomu nie oddaszNie przegap!się, ze cyga aru jakieśglapstwo, byle wygrać zakladBĘDZIE POZAR, ALBOWYLĄDUJĄ U NASKOSMICIZlecenie klientki było zagadkoweniejej o zdradymęża, to o co?Trojka dzied, a myna staroscOtwórzOCZY!Twój facet to bucGEukasz partnera? ZNAJDZIESZ GO TUTAJDietadiaduszyPowieśćw odcinkachPensjonatpod upadłakalinahitstoralMojeSzczęście,hanbarodzinyExtraWOLE WADKA NIZ ALEKSATaki machoda się boiisię udalo
 –  Czasem łapię jakieś drobne zlecenia jako "mąż na godzinę": pomoc przy remoncie, wymiana kranu, przykręcenie listwy i inne tego typu rzeczy.Ostatnio po zakończeniu jednej z takich robót zaczepiła mnie starsza pani na klatce - sąsiadka mojej klientki.
 –  Ostatnio, gdy jeździłem taksówką, przyjąłem zamówienie od pewnej klientki. Gdy wsiadła, okazało się, że ją kojarzę, bo już kiedyś gdzieś ją zawoziłem. Sympatyczna kobieta. Zaczęliśmy rozmawiać i ona w pewnym momencie do mnie mówi:- Wyobraża pan sob
Pielęgniarka zasnęła w salonie urody. Fryzjerka spojrzała na jej buty, które zmusiły ją do refleksji – Stylistka fryzur i matka trójki dzieci zdała sobie sprawę z tego, jak ciężko niektórzy pracują, a wie o tym od swoich klientek, które niejednokrotnie się przed nią otwierają.Gdy do jej salonu po pracy przyszła zmęczona stała klientka, która jest pielęgniarką, uzmysłowiła sobie ile wysiłku, ale i emocji kobieta wkłada w tę pracę co bardzo ją poruszyło, że podzieliła się nawet swoimi przemyśleniami:"Starałam się pracować bardzo cicho, aby nie zbudzić mojej stałej klientki. Zajmowałam się jej włosami, ale w międzyczasie zauważyłam, że usnęła. Wiedziałam, że była w pracy przez całą noc i nawet nie była jeszcze w domu. Nie spała nawet, a miała siłę, żeby przed wizytą u mnie kupić nam śniadanie. Kiedy zasnęła, delikatnie oparła głowę na moim brzuchu, a ja dokładnie w tej chwili zwróciłam uwagę na jej buty i się zamyśliłam. Zaczęłam zastanawiać, ile musiała dziś w nich przejść. Zastanawiałam się, ile razy była na nich krew i łzy… Zastanawiałam się do ilu cierpiących osób musiała w nich pójść, aby pocieszyć i podać lekarstwa. Ile razy ratowała w nich ludzkie życie i trzymała za rękę w tej najgorszej chwili, jaką jest śmierć… A teraz to ja miałam szansę zająć się nią i sprawić, aby choć przez chwilę odpoczęła i poczuła, że to ktoś opiekuje się nią.I wiecie co?Czułam się ogromnie dumna, że mogłam zająć się kimś tak inspirującym, kto ciężko pracuje i oddaje się całym sobą innym ludziom. Jestem tak szczęśliwa, że ta kobieta jest moją przyjaciółką. Zawsze z dumą przyglądałam się bohaterom dnia codziennego i uważam, że robią dla nas bardzo wiele.Musicie wiedzieć, że jesteście niezastąpieni! Stylistka fryzur i matka trójki dzieci zdała sobie sprawę z tego, jak ciężko niektórzy pracują, a wie o tym od swoich klientek, które niejednokrotnie się przed nią otwierają.Gdy do jej salonu po pracy przyszła zmęczona stała klientka, która jest pielęgniarką, uzmysłowiła sobie ile wysiłku, ale i emocji kobieta wkłada w tę pracę co bardzo ją poruszyło, że podzieliła się nawet swoimi przemyśleniami:"Starałam się pracować bardzo cicho, aby nie zbudzić mojej stałej klientki. Zajmowałam się jej włosami, ale w międzyczasie zauważyłam, że usnęła. Wiedziałam, że była w pracy przez całą noc i nawet nie była jeszcze w domu. Nie spała nawet, a miała siłę, żeby przed wizytą u mnie kupić nam śniadanie. Kiedy zasnęła, delikatnie oparła głowę na moim brzuchu, a ja dokładnie w tej chwili zwróciłam uwagę na jej buty i się zamyśliłam. Zaczęłam zastanawiać, ile musiała dziś w nich przejść. Zastanawiałam się, ile razy była na nich krew i łzy… Zastanawiałam się do ilu cierpiących osób musiała w nich pójść, aby pocieszyć i podać lekarstwa. Ile razy ratowała w nich ludzkie życie i trzymała za rękę w tej najgorszej chwili, jaką jest śmierć… A teraz to ja miałam szansę zająć się nią i sprawić, aby choć przez chwilę odpoczęła i poczuła, że to ktoś opiekuje się nią.I wiecie co?Czułam się ogromnie dumna, że mogłam zająć się kimś tak inspirującym, kto ciężko pracuje i oddaje się całym sobą innym ludziom. Jestem tak szczęśliwa, że ta kobieta jest moją przyjaciółką. Zawsze z dumą przyglądałam się bohaterom dnia codziennego i uważam, że robią dla nas bardzo wiele.Musicie wiedzieć, że jesteście niezastąpieni!
Reklama dźwignią handlu – Firma Payless – ang. pay+less, czyli „płać mniej” – oferuje tanie obuwie. Typowa cena za parę to 19,99 USD. Sieć postanowiła udowodnić, że warto kupować jej produkty w bardzo niskiej cenie, ponieważ przy odpowiedniej oprawie marketingowej konsumenci byliby skłonni płacić za nie dużo więcej.W 2018 roku firma uruchomiła w jednym z centrów handlowych w Los Angeles sklep pop-up pod zmyśloną marką Palessi i zaprosiła znanych agentów wpływu – influencerów – na wielkie otwarcie. Półki sklepu były pełne obuwia Payless w nieco zmienionym „opakowaniu”.Co było dalej?Na imprezie pojawiły się znane blogerki i influencerki - sama śmietanka towarzyska, która żyje z tego, że zna się na modzie. Buty marki Palessi rozchodziły się, jak świeże bułeczki. Klientki chwaliły ich jakość i dobre wykonanie. Obuwie nie było tanie - para kosztowała nawet 600 dolarów, ale za jakość trzeba zapłacić.I poszło!Celebryci byli zachwyceni designem i jakością materiałów, kupowali nawet po kilka par obuwia. Zostawili w butiku marki Palessi parę ładnych tysięcy dolarów, a jeden z klientów zapłacił rekordowe 600 dolarów za parę butów wartych – przypomnijmy – 19,99 USD, co oznacza, że przepłacił 30-krotnie!Eksperyment dowiódł jednego - odpowiednie „opakowanie" pozwala sprzedać ten san towar nawet kilkadziesiąt razy drożej.Marka Payless poinformowała wszystkie klientki, które zakupiły obuwie za wyższą cenę, o tym przekręcie. Otrzymały one też zwrot pieniędzy za każdą parę."Zapłacili więcej, bo stworzono iluzję luksusu...", a twórcomakcji gratulacje Firma Payless – ang. pay+less, czyli „płać mniej” – oferuje tanie obuwie. Typowa cena za parę to 19,99 USD. Sieć postanowiła udowodnić, że warto kupować jej produkty w bardzo niskiej cenie, ponieważ przy odpowiedniej oprawie marketingowej konsumenci byliby skłonni płacić za nie dużo więcej.W 2018 roku firma uruchomiła w jednym z centrów handlowych w Los Angeles sklep pop-up pod zmyśloną marką Palessi i zaprosiła znanych agentów wpływu – influencerów – na wielkie otwarcie. Półki sklepu były pełne obuwia Payless w nieco zmienionym „opakowaniu”.Co było dalej?Na imprezie pojawiły się znane blogerki i influencerki - sama śmietanka towarzyska, która żyje z tego, że zna się na modzie. Buty marki Palessi rozchodziły się, jak świeże bułeczki. Klientki chwaliły ich jakość i dobre wykonanie. Obuwie nie było tanie - para kosztowała nawet 600 dolarów, ale za jakoś trzeba zapłacić.I poszło!Celebryci byli zachwyceni designem i jakością materiałów, kupowali nawet po kilka par obuwia. Zostawili w butiku marki Palessi parę ładnych tysięcy dolarów, a jeden z klientów zapłacił rekordowe 600 dolarów za parę butów wartych – przypomnijmy – 19,99 USD, co oznacza, że przepłacił 30-krotnie!Eksperyment dowiódł jednego - odpowiednie „opakowanie" pozwala sprzedać ten san towar nawet kilkadziesiąt razy drożej.Marka Payless poinformowała wszystkie klientki, które zakupiły obuwie za wyższą cenę, o tym przekręcie. Otrzymały one też zwrot pieniędzy za każdą parę."Zapłacili więcej, bo stworzono iluzję luksusu...", a twórcom akcji gratulacje
Prawdziwa okazja, szybko rezerwujcie terminy, żeby na Sylwestra zdążyć –  makijaż permanentny bez utraty brwi klientki

Do biura rzeczy znalezionych zadzwonił chłopiec, mówiąc, że zgubił mamusię

Do biura rzeczy znalezionych zadzwonił chłopiec, mówiąc, że zgubił mamusię – Chłopcu z domu dziecka niemal co noc śnił się taki sam sen.Co noc w snach szukał swojej mamy, gdy wreszcie ją znajdował, budził się. Jedynym jego pocieszeniem było zdjęcie obcej kobiety, które znalazł na podwórku. Wtedy jeszcze nie wiedział, że ich losy kiedyś się skrzyżują.Halo, czy to Biuro Rzeczy Znalezionych? – zapytał dziecięcy głos.– Tak, skarbie. Zgubiłeś coś?– Zgubiłem mamę. Jest może u was?– A możesz ją opisać?– Jest piękna i dobra. I bardzo kocha koty.– No właśnie wczoraj znaleźliśmy jedną mamę, może to twoja. Skąd dzwonisz?– Z domu dziecka nr 3.– Dobrze, wysyłamy mamę. Czekaj.Weszła do jego pokoju, najpiękniejsza i najlepsza, tuląc do piersi prawdziwego, żywego kota.– Mama! – krzyknął maluch i rzucił się do niej. Objął ją z taką siłą, że aż zbielały mu paluszki. – Mamusiu! Moja mamusiu!!!Chłopca obudził jego własny krzykRano dyrektorka domu dziecka jak zwykle zaglądała do każdego pokoju, żeby przywitać się z wychowankami i pogłaskać każdego malucha po głowie. Na podłodze, przy łóżku chłopca, zauważyła zdjęcie, które mały w nocy upuścił.– Skąd masz to zdjęcie? – zapytała.– Znalazłem na podwórku. To jest moja mama – uśmiechnął się chłopiec. – Jest bardzo piękna i dobra i kocha koty.Dyrektorka poznała tę dziewczynę. Po raz pierwszy przyszła do domu dziecka w zeszłym roku wraz z innymi wolontariuszami. Pewnie wtedy zgubiła zdjęcie. Od tamtej pory dziewczyna chodzi od jednego urzędnika do drugiego, próbując zdobyć pozwolenie na adopcję dziecka. Ale, zdaniem lokalnych biurokratów, nie ma na to szans, ponieważ nie ma męża.– Cóż, skoro to twoja mama, to wszystko zmienia – powiedziała dyrektorka. Po powrocie do swojego gabinetu, pani dyrektor usiadła i czekała.Po jakimś czasie rozległo się pukanie do drzwi i do gabinetu weszła dziewczyna ze zdjęcia– Proszę – powiedziała dziewczyna, kładąc na biurku grubą teczkę. – Wszystkie dokumenty, opinie, zaświadczenia.– Dziękuję. Muszę jeszcze zadać ci kilka pytań. Kiedy chcesz zobaczyć dzieci?– Nie mam zamiaru ich oglądać. Wezmę każde dziecko, jakie mi pani zaproponuje. Przecież prawdziwi rodzice nie wybierają sobie dziecka… Nie wiedzą, jakie się urodzi – ładne czy nieładne, zdrowe czy chore… Kochają je takie, jakie jest. Ja też chcę być taką prawdziwą mamą.– Po raz pierwszy mam taki przypadek – uśmiechnęła się dyrektorka. – Zaraz przyprowadzę pani syna. Ma 5 lat, jego matka zrzekła się go zaraz po urodzeniu. Jest pani gotowa?– Tak, jestemMały chłopiec rzucił się do niej z całych sił.– Mama! Mamusiu!Dziewczyna głaskała go po malutkich pleckach, przytulała, szeptała słowa, których nikt poza nimi nie mógł usłyszeć.– Kiedy mogę zabrać syna? – zapytała.– Z reguły rodzice i dzieci stopniowo przyzwyczajają się do siebie, najpierw są odwiedziny w domu dziecka, potem rodzice zabierają dziecko na weekendy, a potem na zawsze, jeśli wszystko jest w porządku.– Zabieram syna od razu – stanowczo oznajmiła dziewczyna.– Dobrze – machnęła ręką dyrektorka.Chłopiec był szczęśliwy. Trzymał mamę za rękę, bojąc się, że znowu ją zgubi.wyszli już z domu dziecka na słoneczną ulicę, chłopiec zdecydował się zadać najważniejsze pytanie:– Mamo… A lubisz koty…?– Uwielbiam! W domu czekają na nas dwa! – roześmiała się dziewczyna, czule ściskając rączkę malucha.Pani dyrektor spoglądała przez okno potem usiadła i wykonała jeden telefon.„Halo, Kancelaria Aniołów? Proszę przyjąć zamówienie. Imię klientki wysłałam mailem, żebyście nie pomylili. Najwyższa kategoria: podarowała dziecku szczęście… Proszę o standardową wysyłkę – moc sukcesów, miłości, radości itp. I dodatkowo: mężczyznę wyślijcie, niezamężna jest. Tak, wiem, że macie deficyt, ale to wyjątkowy przypadek. Owszem, finanse też się przydadzą, chłopiec musi się dobrze odżywiać… Już wszystko poszło? Dziękuję.”Być może nie wierzycie w anioły, ale anioły wierzą w was Chłopcu z domu dziecka niemal co noc śnił się taki sam sen.Co noc w snach szukał swojej mamy, gdy wreszcie ją znajdował, budził się. Jedynym jego pocieszeniem było zdjęcie obcej kobiety, które znalazł na podwórku. Wtedy jeszcze nie wiedział, że ich losy kiedyś się skrzyżują.Halo, czy to Biuro Rzeczy Znalezionych? – zapytał dziecięcy głos.– Tak, skarbie. Zgubiłeś coś?– Zgubiłem mamę. Jest może u was?– A możesz ją opisać?– Jest piękna i dobra. I bardzo kocha koty.– No właśnie wczoraj znaleźliśmy jedną mamę, może to twoja. Skąd dzwonisz?– Z domu dziecka nr 3.– Dobrze, wysyłamy mamę. Czekaj.Weszła do jego pokoju, najpiękniejsza i najlepsza, tuląc do piersi prawdziwego, żywego kota.– Mama! – krzyknął maluch i rzucił się do niej. Objął ją z taką siłą, że aż zbielały mu paluszki. – Mamusiu! Moja mamusiu!!!Chłopca obudził jego własny krzykRano dyrektorka domu dziecka jak zwykle zaglądała do każdego pokoju, żeby przywitać się z wychowankami i pogłaskać każdego malucha po głowie. Na podłodze, przy łóżku chłopca, zauważyła zdjęcie, które mały w nocy upuścił.– Skąd masz to zdjęcie? – zapytała.– Znalazłem na podwórku. To jest moja mama – uśmiechnął się chłopiec. – Jest bardzo piękna i dobra i kocha koty.Dyrektorka poznała tę dziewczynę. Po raz pierwszy przyszła do domu dziecka w zeszłym roku wraz z innymi wolontariuszami. Pewnie wtedy zgubiła zdjęcie. Od tamtej pory dziewczyna chodzi od jednego urzędnika do drugiego, próbując zdobyć pozwolenie na adopcję dziecka. Ale, zdaniem lokalnych biurokratów, nie ma na to szans, ponieważ nie ma męża.– Cóż, skoro to twoja mama, to wszystko zmienia – powiedziała dyrektorka. Po powrocie do swojego gabinetu, pani dyrektor usiadła i czekała. Po jakimś czasie rozległo się pukanie do drzwi i do gabinetu weszła dziewczyna ze zdjęcia.– Proszę – powiedziała dziewczyna, kładąc na biurku grubą teczkę. – Wszystkie dokumenty, opinie, zaświadczenia.– Dziękuję. Muszę jeszcze zadać ci kilka pytań. Kiedy chcesz zobaczyć dzieci?– Nie mam zamiaru ich oglądać. Wezmę każde dziecko, jakie mi pani zaproponuje. Przecież prawdziwi rodzice nie wybierają sobie dziecka… Nie wiedzą, jakie się urodzi – ładne czy nieładne, zdrowe czy chore… Kochają je takie, jakie jest. Ja też chcę być taką prawdziwą mamą.– Po raz pierwszy mam taki przypadek – uśmiechnęła się dyrektorka. – Zaraz przyprowadzę pani syna. Ma 5 lat, jego matka zrzekła się go zaraz po urodzeniu. Jest pani gotowa?– Tak, jestemMały chłopiec rzucił się do niej z całych sił.– Mama! Mamusiu!Dziewczyna głaskała go po malutkich pleckach, przytulała, szeptała słowa, których nikt poza nimi nie mógł usłyszeć.– Kiedy mogę zabrać syna? – zapytała.– Z reguły rodzice i dzieci stopniowo przyzwyczajają się do siebie, najpierw są odwiedziny w domu dziecka, potem rodzice zabierają dziecko na weekendy, a potem na zawsze, jeśli wszystko jest w porządku.– Zabieram syna od razu – stanowczo oznajmiła dziewczyna.– Dobrze – machnęła ręką dyrektorka.Chłopiec był szczęśliwy. Trzymał mamę za rękę, bojąc się, że znowu ją zgubi.Kwyszli już z domu dziecka na słoneczną ulicę, chłopiec zdecydował się zadać najważniejsze pytanie:– Mamo… A lubisz koty…?– Uwielbiam! W domu czekają na nas dwa! – roześmiała się dziewczyna, czule ściskając rączkę malucha.Pani dyrektor spoglądała przez okno potem usiadła i wykonała jeden telefon.„Halo, Kancelaria Aniołów? Proszę przyjąć zamówienie. Imię klientki wysłałam mailem, żebyście nie pomylili. Najwyższa kategoria: podarowała dziecku szczęście… Proszę o standardową wysyłkę – moc sukcesów, miłości, radości itp. I dodatkowo: mężczyznę wyślijcie, niezamężna jest. Tak, wiem, że macie deficyt, ale to wyjątkowy przypadek. Owszem, finanse też się przydadzą, chłopiec musi się dobrze odżywiać… Już wszystko poszło? Dziękuję.”Być może nie wierzycie w anioły, ale anioły wierzą w was
 –  Pracuję jako ekspedientka. Ijuż mamnszczerze dość kobiet w rozmiarze 52-54,które zamawiają ubrania w rozmiarze Si potem się ze mną któcą: "Tabelarozmiarów jest zła, przyniosta mi Pani nieto co trzeba". Raz nie wytrzymatami przyniostam jednej babie doprzymierzenia sukienkę w rozmiarze XLzamiast S (akurat zostata w bagażniku odinnej klientki) pasowata. A ona zaczęłana mnie krzyczeć, że to niemożliwe, boona cate życie nosita rozmiar S. Taa,a później normalne kobiety nie zamówiątej sukienki z powodu złych opinii, któresugeruja, że rozmiarówka jest zła.
Te klientki odmówiły zapłaty za zamówione dania, obraziły kelnera i zażądały rozmowy z menadżerem.Ten po wysłuchaniu ich skarg, zaoferował im darmowy deser –
0:12
Kobiety utknęły na lotnisku, bo nie można było ich zidentyfikować. Podróż po serię operacji plastycznych okazała się niefortunna – Kobiety zostały zatrzymane na lotnisku z powodu niemożliwości rozpoznania ich przez pracowników kontroli. Zupełnie nie przypominały tych, ze zdjęć w paszportach, dlatego nie dziwi, że ktoś, kto odpowiada, za wpuszczenie danej osoby na teren innego kraju, nie chce mieć później kłopotów, że pod dany nazwiskiem wpuścił na pokład samolotu zupełnie inną osobę.Jako że chirurdzy zarabiają bardzo dużo na takich operacjach, chcą zadbać, by klientki z zagranicy nadal do nich napływały. Obok wiz dla „turystów medycznych” wiele klinik wydaje specjalne certyfikaty, w które wpisywane są nr paszportu, wszelkie dane operowanej osoby, które mogą potwierdzić jej tożsamość. Nie jest to dokument urzędowy, ale ułatwia przekroczenie granicy.Cóż tam, gdzie są wielkie pieniądze, zawsze znajdzie się sposób Kobiety zostały zatrzymane na lotnisku z powodu niemożliwości rozpoznania ich przez pracowników kontroli. Zupełnie nie przypominały tych, ze zdjęć w paszportach, dlatego nie dziwi, że ktoś, kto odpowiada, za wpuszczenie danej osoby na teren innego kraju, nie chce mieć później kłopotów, że pod dany nazwiskiem wpuścił na pokład samolotu zupełnie inną osobę.Jako że chirurdzy zarabiają bardzo dużo na takich operacjach, chcą zadbać, by klientki z zagranicy nadal do nich napływały. Obok wiz dla „turystów medycznych” wiele klinik wydaje specjalne certyfikaty, w które wpisywane są nr paszportu, wszelkie dane operowanej osoby, które mogą potwierdzić jej tożsamość. Nie jest to dokument urzędowy, ale ułatwia przekroczenie granicy.Cóż tam, gdzie są wielkie pieniądze, zawsze znajdzie się sposób
 –  Decyzja Sądu Rejonowego w Suwałkach wzbudziła kontrowersje w całym kraju. I trudno Sie. dziwić. Kilka dni temujedna z ekspedientek została ukarana grzywną za to, że odmówiła obsłużenia klientki, która podeszła do kasy wsklepie bez obowiązkowej maseczki na twarzy. Co ciekawe, wniosek o ukaranie kobiety złożyła miejscowa policja!
Policjant włożył kobiecie telefon pod spódnicę i bezczelnie robił zdjęcia – Perwersyjny 34-latek z Rzeszowa udał się do jednego z supermarketów, gdzie ukradkiem wsunął dłoń pod spódnicę stojącej obok klientki i robił jej zdjęcia telefonem. Gdy zobaczył to mąż kobiety, zaatakował 34-latka i wezwał policję. Okazało się, że napaleniec... sam jest policjantem. Mężczyzna odpowie teraz przed sądem, za co może mu grozić nawet więzienie.
 –  Makijaż permanentny bez utraty naturalnych brwi klientki Karolina zawsze skarżyła się na swoje rzadkie brwi, wpadłam na pomysł ich podniesienia bez konieczności usuwania włosków. Cena zabiegu podniesienia brwi to 1300 zł c?,i tĄ) Wolne terminy dopiero w październiku
Kiedy idziesz kupić sweter, a wracasz bez własnej kurtki –  Sprzedali w lumpeksie kurtkę klientki! W środku byty kluczyki do auta... Absurdalna scena w Legionowie pod Warszawą. Kobieta robiła zakupy w popularnej sieci second-handów i... przez przypadek została bez części garderoby. Ekspedientka sprzedała jej kurtkę myśląc, że to towar!
Źródło: eska.pl
W pewnej restauracji w New Jersey doszło do nieprzyjemnego incydentu, w którym kelner oblał czerwonym winem kobietę, jej męża i jej różową torebkę – Pech chciał, że torebka okazała się bardzo cenna -  model Hermes Kelly wart około 30 tysięcy dolarów. Kobieta domaga się teraz odszkodowania od właściciela,  jednak klub postanowił pociągnąć do odpowiedzialności swojego pracownika."To nie ma absolutnie nic wspólnego z kelnerem, nie chciałyśmy żadnych pieniędzy od kelnera. Nigdy nie było intencją mojej klientki, by w ogóle ścigać tę osobę. Naszym jedynym zamiarem było to, aby pracodawca wziął na siebie odpowiedzialność" - powiedziała w rozmowie z New York Post zbulwersowana klientka
 –  Dziewczyny zobaczcie co moja znajoma, która piecze torty zrobiła dla klientki he he.
Już nie mogę się doczekać pisma –  12:36| 1,2kB/sl4G78No cześć hejterkoJeśli coś do mnie masz to piszdalej komentarze a tak jak cinapisałam na instagramiepodciągnę to pod droge prawnabo lubię wiec czemu nie, po 2 mojeubrania nie są z ali moje klientkikupują u mnie ubrania wnajwyższej jakości twójkomentarz usunęłam bo po Kijamiał zaśmiecać moj pięknyinstagramfirmę iobrażasz moja działalność co zatym idzie narażasz mnie na utratęklientów można podciągnąć to podkilka paragrafów mitego dniaAw związku z tym ze mamchcesz adres żeby wysłaćwezwanie? Bo miedzkam podinnym niż pod adresemzameldowaniaMożecie teraz dzwonić do siebie nawzajem orazwyświetlać informacje, takie jak status aktywnościoraz informacje o przeczytaniu wiadomości.Aa
Ślub powinien być doświadczeniem,do którego będzie się chciało wracać myślami – Kilka miesięcy temu brałam ślub z cudownym mężczyzną. Niestety ten wyjątkowy dzień został zepsuty przez jego siostrę.Na samym początku była dla mnie bardzo miła i nawet byłą ze mną w salonach, gdy wybierałam swoją wymarzoną suknię ślubną. Myślałam, że jest serdeczną osobą, ale bardzo co do niej się myliłam.Oferowała pomocną dłoń, a ja widząc, że to równa babka, chętnie korzystałam z tego.I tak też była ze mną wybierać orkiestrę, menu weselne i kwiaty.Dlatego też gdy zaproponowała, że mnie umaluje i uczesze, byłam wniebowzięta. Cieszyłam się jak dziecko, bo zawsze bardzo podobało mi się to, jak umalowane wychodzą jej klientki z salonu.Pracowała od lat jako fryzjerka i makijażystka, dlatego wiedziałam, że mogę na nią liczyć i ma podobny gust do mnie.Ślub był pełen wzruszeń, przysięga i życzenia także odebrały mi mowę. Było cudownie. Nadszedł czas składania życzeń.Gdy nadszedł czas siostry męża, zbliżyła się do mnie i do mojego męża, złożyła nam życzenia (nie dając prezentu), po czym dodała:“No a za to czesanie i makijaż rozliczymy się później. Udanej zabawy Wam życzę”.Gdy po kilku godzinach poszłam do łazienki poprawić makijaż, była tam też ona. Nie omieszkałam jej zapytać o to, co miała na myśli. Jej odpowiedź mnie zszokowała…“No ale czego nie rozumiesz? Do koperty dałabym Ci mniej niż kosztuje malowanie i fryzjer, dlatego musisz mi dopłać tak jakby z mężem 50 złotych”"No chyba oszaleję. Nic jej nie powiedziałam, wyszłam, a gdy zwierzyłam się z tego mężowi, on wpadł w szał do tego stopnia, że po dziś dzień się do siebie nie odzywamy""Nie wierzę, a Ty...?