Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 26 takich demotywatorów

Jeszcze niedawno w tym memie róża była za piątaka, a kebs za dyszkę – Inflacja dopada nawet memy 10 złNiejadalnaStaromodnaDziewczyna uzna,że jesteś miękkąfają30 złPysznyStylowy i naczasieDziewczyna zobaczy wTobie swojegoprzyszłego mężaWybierz mądrze!
- Nie. Budżetówka –
Źródło: krzemowe zakamarki
Przyjechałemdo domu i zrobiłem sobie z nich pyszny obiad.Na wszelki wypadek wykąpałemsię, ogoliłem, włożyłem białą koszulęi czarne spodnie. Teraz siedzę i jem... –
Źródło: czeluście internetu
 –  KamilWitam.Narzeczona mnie zdradziła więc zabrałem jejpierścionek zaręczynowy podczas śniadaniawielkanocnego,przypominając jej że pierścionek oznaczałobietnicę nieobciągania swoim byłym i mówiącżeby się przyzwyczajała do domu swoichrodziców bo wprowadza się tu z końcemmiesiąca.Wytarłem usta serwetką, podziękowałemwszystkim za pyszny posiłek i wyszedłem, kiedyona darła ryja, jej mama płakała a jej ojciecpatrzył prosto przed siebie nie przestając jeść.Musisz to tylko dobrze rozegrać.
 –
0:05
Piekarz z Poznania, który piecze chleby w Buczy! – To jest Pan Jacek Polewski piekarz z Poznania. Pan Jacek zebrał ze sobą syna i kolegę oraz pół tony mąki i ruszyli na Ukrainę. Drugie pół tony zorganizowali w Lwowie, a potem pojechał do zniszczonej pod kijowskiej Buczy gdzie pomogli uruchomić zniszczoną przez Rosjan lokalną piekarnię "Chatinka Piekaria" i właśnie zaczęli wypiekać na miejscu świeży, pyszny chleb dla ludności! Czasami NIE TRZEBA MIEĆ KARABINU i RAKIET aby zostać PRAWDZIWYM BOHATEREM!
Źródło: ON THE MOVE
Cała kwota ze sprzedaży tego ciasta trafia na pomoc Ukrainie!Piękne to i bardzo smaczne! –
Źródło: ON THE MOVE
I wtedy trzeba odpowiedzieć:Nieeee, jest bardzo soczysty. Pyszny.Udał Ci się!Za każdym razem gramy w tę grę –
Elf był pyszny! Zjadłem też ciasteczka na deser. Dziękuję, Mikołaj –
 –  5 złNiejadalnaStaromodnaDziewczyna uznaże jesteś miękkąfają10 złPysznyStylowy i naczasieDziewczynazobaczy w tobieswojegoprzyszłego męża
 –  ZupnikOpublikowane przez: f\ • 15 listopada o 17:10 • QNie lubię rosołu. Po prostu mi nie smakuje.p£) Lubię tol C) Komentarze•Autor to debil. Doucz się o rosole i potem zabiera)głosLubię lo! Odpowiedz 7 min•Nie pierdol głupot. Rosół jest pyszny, widać żenigdy go nie jadłeśLubię toł Odpowiedz - 6 minm Wróć do pisania o historii zup, o polityce cl niewychodziLubię to! Odpowiedz 6 minrosolovo.pl I znowu głos ignoranta który nie ma pojęcia odobrym rosole. Zapraszamy na naszą stronę rosolove.pl i nieprzejmujcie się Idiotami -zawszerosółLubię toł Odpowiedz 5 minIle ci zapłacili ci od pomidorowej żebyś tak pisał?Lubię lot Odpowiedz 5 minPo co piszesz o rosole skoro go nie lubisz? Nierozumiesz że są ludzie którzy go lubią I Ich obrażasz w ten sposób?Nie lubisz rosołu to go nie jedz ale nie pieprzLubię tol Odpowiedz 4 minKiedyś to była fajna strona o zupach, a teraz siękompletnie zepsuła, cofam polubienie, żegnamLubię tol Odpowiedz - 3 minMój kolega zwrócił ci ostatnio kulturalnie uwagężebyś zamknął ryj, to go zbanowałeś. taka tu jest wolność słowa na tejstronie, wystarczy mieć inne poglądy i już ten debil z małym wackiemcię zbanuje
 –  The Wojciech Cejrowski10 maja o 17:51 · HAMBURGERY TRZYW całym moim życiu zjadłem trzy hamburgery. Wszystkie pamiętam.***Pierwszego jadłem w Szwecji, w mieście Malmo, na głównym placu, gdzie obok siebie były McDonald i Burger King. Znajomy Szwed powiedział mi, że Burger King robi lepsze. W tym dniu zjadłem mojego pierwszego w życiu hamburgera; był pyszny. Nigdy w życiu nie jadłem czegoś takiego i po powrocie do Polski nie umiałem tego z niczym porównać, nie miałem tego jak opowiedzieć znajomym, którzy jeszcze nie jedli. Było lato roku 1981, w Polsce trwał jeszcze Karnawał "Solidarności" i dlatego mnie wypuścili. Pojechałem na pierwsze w życiu saksy i w Szwecji zarobiłem niewielkie pieniądze, które po przewiezieniu do Polski zrobiły się KOLOSALNE.***Drugiego hamburgera zjadłem w roku 1986 w Berlinie Zachodnim niedaleko dworca ZOO. To był McDonald, była noc i lało. Kosztował KOLOSALNE pieniądze. A mnie znowu wypuścili i nie chcieli żebym wracał - powiedziała mi to wyraźnie, zaglądając prosto w oczy szefowa Wydziału Paszportowego. Dlatego wracałem pociągiem z dworca ZOO, bo w pociągach kontrole były lżejsze niż na lotnisku. W pociągach trzepali raczej bagaże, niż życiorysy. W bagażu wiozłem sprzęt do drukowania, który zamówił znajomy z podziemia, a dla niepoznaki kilka maszynek dziewiarskich firmy Brother - tym się wtedy w Polsce handlowało i tego szukali celnicy. Szukali, znaleźli, jedną zabrali, resztę przewiozłem. Tamten pierwszy McDonald też wtedy wydawał mi się smaczny i rzeczywiście gorszy od Burger Kinga, którego smak pamiętałem dokładnie pomimo pięciu lat które upłynęły od pierwszego hamburgera w Szwecji.***A teraz zjadłem trzeciego w moim życiu. Pojechałem do Texasu, gdzie w roku 1950. w miejscowości Corpus Christi pewien facet założył restaurację z hamburgerami tak dużymi, że trzeba je było trzymać dwiema garściami i były tak smaczne, że po ugryzieniu ludzie mówili: Ależ burger! Teraz tych restauracji jest 800, czyli sieć. I ta sieć jest nadal rodzinna! Nie dali się przerobić na korporację! Zuchy! Prawdziwi porządni kapitaliści! Duma narodowa Texasu - hamburgery o nazwie WHATABURGER co da się przełożyć na ALEŻBURGER. Jak wszystko w Texasie: największy, najlepszy, mega, super, a reszta świata ze swoimi burgerciami i burgerciupciami może się od razu zakopać do grobów. Ze wstydu.***Nie sądzę, by ktoś jeszcze pamiętał wszystkie swoje hamburgery. Ja tak. Cenię swoje życie, Bogu dziękuję za różne drobiazgi oraz za to, że niektóre z tych drobiazgów były dla mnie KOLOSALNE. Słowa chleba naszego powszedniego są ważne i nie powinny być puste.wc
Wpływ dzieciństwa na dorosłość: – – Michałku, zjedz rosołek!– Nie chcę.– Zjedz, już pora na obiad.– Ale nie chcę.– Babcia specjalnie dla Ciebie ugotowała.– Ja nie lubię.– Nie lubisz?! Na pewno lubisz, zobacz, jaki pyszny!– Nie, nie chcę.– Michałku, specjalnie kupiłam ci wiejską kurę, ten rosołek jest bardzo zdrowy, on ci pomoże.– Ale ja nie potrzebuję pomocy…– Babci będzie przykro, jak nie zjesz…– Babciu, ale ja nie chcę…– Mieliśmy iść na plac zabaw, ale jak nie zjesz, to nie pójdziemy.– No dobrze… daj… zjem…______________________________________________– Michał, masz!– Dzięki, nie chcę.– Stary, wszyscy już brali, najwyższy czas na ciebie.– Nie, ja nie chcę.– Stary, specjalnie skołowałem na dzisiaj!– Ale ja nie chcę.– Idealny towar, czyściutki, w sam raz!– Nie, stary, ja nie biorę.– Chyba żartujesz! Nawet nie wiesz, jak musiałem kombinować, żeby go załatwić.– To twoja sprawa.– Stary, potrzebujesz się wyluzować, to ci pomoże.– Nie, dzięki za taki luz.– Tak mi się wydawało, że z ciebie jest mega sztywniak.– Może i tak…– Ludzie daliby się pokroić za taki towar!– Może i tak…– Stary, mieliśmy iść razem do Krzyśka, ale jak ty jesteś taki drętwy, to nie ma sensu. Jak nie bierzesz, to nie idziesz.– Dobra, daj…
Nawet na arbuzach robią nas w wała.To już bezczelność – Nie daj się nabrać! Nie każdy arbuz to oryginalny, pyszny owoc! Na polski rynek trafiają też podrobione produkty będące krzyżówką arbuza i... dyni.Dlaczego hodowcy m.in. z Cypru krzyżują arbuzy z ich daleką kuzynką dynią, mimo że to skomplikowany proces? Odpowiedź jest prosta: z chęci zarobku. Uprawa taka jest bowiem prawie trzy razy tańsza i z jednego zasiewu można uzyskać o wiele więcej owoców.
Źródło: Interia.pl
Mąż skończył właśnie lekturę książki zatytułowanej "Możesz być panem we własnym domu". Wparował do kuchni i ogłosił swojej żonie: – "Od teraz musisz sobie zacząć zdawać sprawę, że ja jestem panem tego domu, a moje słowo jest prawem. Ja mówię, ty słuchasz, jasne? Zaraz podasz mi pyszny obiadek, a potem zimne piwko, i nie obchodzi mnie skąd je weźmiesz. Potem przygotujesz mi gorącą kąpiel, żebym mógł się odprężyć. I nie muszę chyba dodawać, kto mnie po kąpieli ubierze i uczesze? No? Kto?!""Zakład pogrzebowy, jełopie!" - odpowiedziała żona
– Jak smakował posiłek?– Pyszny. Gratulacje dla ogrodnika –
Mój pan powiedział, że szykuje pyszny obiad –
Ludzie śmieją się, gdy pytają, gdzie pracuje moja żona, a ja odpowiadam im, że zajmuje się naszym domem. "Co za leniwa baba" - usłyszałem kiedyś. "Trafiła na bogatego chłopa, to nie chce jej się pracować", "Ta to wiedziała, jak się ustawić" - mówili o niej. Coś wam teraz powiem – Ta "leniwa baba" urodziła mi piątkę dzieci. Nie spała w nocy, gdy dzieci płakały w niebo głosy, uspokajała je i karmiła. Nie chciała, bym jej pomagał, bo musiałem się wysypiać do pracy, więc brała ten ciężar na siebie.Ta "leniwa baba" ukończyła studia doktoranckie na prestiżowej uczelni i gdyby tylko chciała, mogłaby mieć każdą pracę. A jednak wybrała rodzinę, życie u mojego boku i wychowywanie naszych cudownych maleństw.Ta "leniwa baba" ma na głowie nasz wielki dom, dba o jego porządek i zawsze, gdy wracam z pracy, zastaję czyściutkie wnętrze i pyszny obiad u boku mojej ukochanej kobiety.Dlatego ostrzegam, że jeśli jeszcze raz ktoś zadrwi z mojej żony, dostanie ode mnie w pysk. Bo dla mnie to najbardziej pracowita i skromna osoba jaką znam. I to dla niej pracuję, siedzę godzinami w pracy i tyram jak wół. Dla niej i naszych dzieci. I zrobię wszystko, by wkrótce ją odciążyć na tyle, by mogła spełniać swoje marzenia, wrócić do pracy i realizować się zawodowo. Bo zasługuje na to.Jestem szczęściarzem
Dobro powraca. Interesujmy się ludźmi - tym bardziej podczas takich upałów –  Wracam sobie z pracy, ostatnia prosta Towarową, widzę dziewczynę opartą o płot budowy. Wyglądała jakby rozmawiała przez telefon. Coś mnie tknęło, spojrzałam za siebie. Ręce jej luźno zwisały, wzrok lekko nieprzytomny. Podchodzę, pytam czy dobrze się czuje. Kręci głową i zaczyna mnie przepraszać. Powoli i wyraźnie, bo widzę że kontakt z bazą lekko zakłócony, pytam czy jej duszno, czy potrzebuje wody. Kręci głową, znowu mnie przeprasza. Szukam wzrokiem bransoletki - nic nie ma. Uprzedzam ją, że dzwonię na 112. Baza odpowiada, że nie, że do siostry. Siostra nie odbiera. Już wybieram 112 kiedy dziewczyna z trudem wybiera numer siostry na swoim telefonie i od razu zaczyna, że wcale nie spadł jej cukier. Ach, nie wpadłam by zapytać o choroby. Kiedy tylko się rozłącza pytam o cukrzycę. Tak, ma, ale ona jadła, to nie cukier. Kiedy już wiem, że to cukrzyca, wszystko się zgadza. Oddzwania do mnie jej siostra, mówi żeby nie wierzyć w to, że to nie cukier. Czyli tu się zgadzamy. Poleca kolę. Sklepu blisko nie ma, pytam czy ma coś słodkiego. Połowa małej koli zostaje wypita natychmiast. Pani odzyskuje lekko kolory, zgrabność mowy, koordynację kopytkową niekoniecznie, więc pod rękę maszerujemy na przystanek. Leje, siostra jedzie, siedzimy, nawet gawędzimy bo kola zadziałała cuda. Pani mnie przeprasza jakieś osiemset razy, ja mówię że nic się nie stało, dziekuje mi. Odruchowo mówię, że nie ma za co. Ona na to "jest, bo ja dzięki pani żyję". Zatkało mnie, w kto mnie zna, wie że to niełatwe. Przyjeżdża siostra, tonem nie znoszącym sprzeciwu zagania siostrę do samochodu i również mi dziękuje. Mówi, że karma wraca. Ja w karmę nie wierzę, ale od dziewczyny dostałam lizaka. Przyjęłam, bo widziałam że czuje potrzebę odwdzięczenia się. Zresztą to taki lizak mojego dzieciństwa. Kij z dietą.Drodzy, nie mijajcie ludzi. W tym upale nawet najzdrowszy koń może zasłabnąć. Ja się dziś nauczyłam, że życie może uratować wrócenie się o 2 kroki i pół butelki Coca Coli. A karma może i nie istnieje, ale lizak wygląda na pyszny. ;)PS. Jeśli możecie, podajcie dalej. Chcę sprawdzić czy Michalina spełniła swoją obietnicę o noszeniu bransoletki.
"Samiec stara się przygotować pyszny posiłek, by zaskarbić sobie względy samicy i doprowadzić do kopulacji" – Czytała Krystyna Czubówna