Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 21 takich demotywatorów

Duda ułaskawi kolejnego "więźnia politycznego"? – W marcu 2021 roku w na policję tafiło nagranie, na którym były już wówczas senator PIS przywiązuje  do haka holowniczego swojego auta psa. Pies początkowo biegł za samochodem, ale prędkość spowodowała, że pies upadł i był ciągnięty po asfalcie. Zdarzenie zarejestrowała kamera samochodu jadącego za pojazdem ciągnącym psa.Waldemar Bonkowski został skazany na trzy miesiące bezwzględnego więzienia i rok prac społecznych. Wyrok jest prawomocny. Sąd obciążył go także kosztami postępowania odwoławczego. - Obawiam się, że w Polsce pod obecnymi rządami standardy wymiaru sprawiedliwości, w sensie negatywnym przewyższają te białoruskie, a zbliżają się do standardów północnokoreańskich - powiedział. Odnosząc się bezpośrednio do sprawy, zaznaczył, że "ubolewa" nad losem swojego psa, którego mu "bardzo brakuje". Przyznał, że ciągnięcie go na smyczy za samochodem "mogło być złym transportem". Były senator PiS znęcał się nad psem. Usłyszał wyrokbezwzględnego więzieniaByły senator Prawa i Sprawiedliwości Waldemar Bonkowski usłyszał prawomocny wyrok bezwzględnegowięzienia za znęcanie się nad psem ze szczególnym okrucieństwem. Skazany uważa, że to "nagonkapolityczna".Publikacja: 19.04.2024 17:53
Tymczasem w parlamencie Nowej Zelandii – Najmłodsza parlamentarzystka Nowej Zelandii, 21-letnia Hana-Rawhiti Maipi-Clarke spełniła obietnicę wyborczą i podczas swojej pierwszej mowy wykrzyczała hakę, czyli ludową bojową przyśpiewkę Maorysów NZADDR
0:47

Sławomir Mentzen opublikował na Facebooku wpis, w którym poinformował, że jest szantażowany w związku ze śledztwem, które toczy się wobec jego brata

 –  Sławomir Mentzen5 godz. ·Mój brat Tomasz Mentzen w 2013 roku, w wieku 25 lat, usłyszał zarzuty kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, za co grozi mu 10 lat więzienia. Dlaczego o tym piszę?Niektórzy bardzo źli i niestety dosyć wpływowi ludzie, mający dostęp do akt prokuratorskich, myślą teraz, że mogą mnie tym szantażować. Chodzą po mieście i chwalą się, że mają na mnie haka. Skoro mojemu bratu grozi 10 lat więzienia, to w razie czego, oni będą mieli argumenty, żeby mnie nakłonić do korzystnego dla nich zachowania. Mam dla tych złych ludzi prosty komunikat: gońcie się.

Kiedyś to było, teraz już nie ma

Kiedyś to było, teraz już nie ma – Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał.Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nasbywał. Chyba że u babci – po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów – jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów – jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie narzekał.Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał karę. Dół z wapnem, nóż, myśliwska flinta – różnie. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo — jak zwykle. Potem ojciec wracał do domu, a po drodze brał sobie nowe dziecko. Dzieci wtedy leżały wszędzie. Na trawnikach, w rowach melioracyjnych, obok przystanków, pod drzewami. Tak jak dzisiaj leżą papierki po batonach. Nie było wtedy batonów, dzieci leżały za to wszędzie. Nikt nie narzekał.Latem wchodziliśmy na dachy wieżowców, nie pilnowali nas dorośli. Skakaliśmy. Nikt jednak nie rozbił się o chodnik. Każdy potrafił latać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji, aby się tej sztuki nauczyć. Nikt też nie narzekał.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Czasem akurat wtedy nadjeżdżał jelcz lub star. Wtedy zdychaliśmy. Nikt nie narzekał.Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Podobnie jak wybite zęby, rozprute brzuchy, nagły brak oka czy amatorskie amputacje. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a od pomocy, to jeszcze nikt nie umarł. Ciocia Janinka powtarzała, "lepiej lanie niż śniadanie". Nikt nie narzekał.Gotowaliśmy sobie zupy z mazutu, azbestu i Ludwika. Jedliśmy też koks, paznokcie obcych osób, truchła zwierząt, papier ścierny, nawozy sztuczne, oset, mszyce, płody krów, odchody ryb, kogel-mogel. Jak kogoś użarła pszczoła, to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię. Jak ktoś się zadławił, to pił 3 szklanki mleka i przykładał sobie rozgrzaną patelnię. Nikt nie narzekał.Nikt nie latał co miesiąc do dentysty. Próchnica jest smaczna. Kiedy ktoś spuchł od bolącego zęba, graliśmy jego głową w piłkę. Mieliśmy jedną plombę na jedenaścioro. Każdy ją nosił po 2-3 dni w miesiącu. Nikt nie narzekał.Byliśmy młodzi i twardzi. Odmawialiśmy jazdy autem. Po prostu za nim biegliśmy. Nasz pies, MURZYN, był przywiązany linką stalową do haka i biegł obok nas. I nikomu to nie przeszkadzało. Nikt nie narzekał.Wychowywali nas gajowi, stare wiedźmy, zbiegli więźniowie, koledzy z poprawczaka, woźne i księża. Nasze matki rodziły nasze rodzeństwo normalnie – w pracy, szuwarach albo na balkonie. Prawie wszyscy przeżyliśmy, niektórzy tylko nie trafili do więzienia. Nikt nie skończył studiów, ale każdy zaznał zawodu. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. To przykre. Obecnie jest więcej batonów niż dzieci.My, dzieci z naszego jeziora, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze" wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez słodyczy, szacunku, ciepłego obiadu, sensu, a niektórzy – kończyn.Nikt nie narzekał.
Były senator PiS zatrzymany. Jechał z psem przywiązanym do samochodu – Kierowca auta osobowego jechał z psem przywiązanym do haka holowniczego. Szokujące wydarzenie zostało nagrane przez jednego z uczestników ruchu. Policja zatrzymała już podejrzanego w sprawie. Według ustaleń dziennikarzy Radia Zet jest nim były senator PiS Waldemar B.Nagranie ukazujące druzgocącą sytuację trafiło do policji w Kościerzynie. Na filmie widać, jak przywiązany sznurkiem do auta pies na początku biegnie za samochodem, ale po chwili przewraca się i jest ciągnięty po jezdni.
 –  śffk Wojciech Mannmr 5 g • 0Mimo wysiłków sprzyjających mupolskojęzycznych mediów sytuacja JerzegoOwsiaka jest w dalszym ciągu niejasna.Specjaliści zastanawiają się jakim cudem nietylko omota! rzesze zagubionych rodakówgorszego sortu, ale też, mimo iż krytykuje dobrązmianę, spowodował, że jej przedstawiciele,nierzadko z kwaśnymi minami, wykonują przedkamerami gesty wspierające.Jak to możliwe, że nie ma na niego haka?Czyżby zawiodły służby?Warto by się jeszcze bliżej przyjrzeć tej postaci,bo to większy spryciarz. Słyszy się głosy, że byłwielokrotnie szczepiony, nie tylko przedcelebrytami i zawieszonym członkiem Girzyńskim,ale wręcz na długo przed nastaniem pandemii.Widziano go w Warszawie idącego z sankami wstronę Tatr, mimo iż nie ma licencji zawodniczej.Ponadto, co prawda niewyraźne, ale jednak trochęwyraźne, zdjęcia z dronów komisji smoleńskiejpokazują postać podobną do Owsiakawymieniającą respiratory na broń.Najwyższy czas zedrzeć z tego „dyrygenta"maskę fajnego chłopaka i przekazać tę całą jegoorkiestrę Orlenowi a potem prokuratorowi. Czymoże odwrotnie.
Fraszki polskie –  poniedziałek, 7 grudnia 2020 Za Ziobro Powiesili go za ziobro nie za nogę, ani ptaka wszak swój żywot niemal cały specjalistą był od "haka"
Strażak z Australii w chwiliśmierci miał zaledwie 36 lat – Mężczyzna przez wiele tygodni walczył z gigantycznymi pożarami, które opanowały jego kraj. Poświęcenie przypłacił życiem. W czasie pogrzebu strażaka z Australii jego koledzy wzruszająco go pożegnali.Kiedy na miejsce uroczystości przywieziono trumnę mężczyzny, zaczęli tańczyć taniec hakaPrzez wieki był wykonywany przez wojowników, którzy przygotowują się do udziału w bitwie. W ten sposób demonstrowali oni wolę walki i siłę, a strażacy – szacunek i podziw dla odwagi swojego zmarłego kolegi
No właśnie, co z tym Tupolewem? Poprzedni rządzący (ponoć zdrajcy i sprzedawczyki) przez 5 lat nie mogli ściągnąć wraku. Były marsze, miesięcznice, pompowanie balonika. Obecni mieli sprawę załatwić natychmiast, tymczasem minęły 4 lata i... nic. Miesięcznic nie ma, bo rządzą ci właściwi, obietnice się skończyły. Cicho. Czyżby Rosjanie mieli na rządzących naprawdę mega haka? –  gdzie jest wrak
Najbardziej nieprzemyślana promocja w historii – W latach 80 linie lotnicze American Airlines postanowiły wprowadzić nową niesamowitą ofertę. Za $250 tysięcy dolarów można było kupić kartę pozwalającą na podróże bez żadnych ograniczeń do końca życia w biznes klasie, dodatkowo można było jeść za darmo w lotniskowych lożach American Airlines. Jeśli dopłaciło się $150 tysięcy dolarów otrzymało się kartę dla osoby towarzyszącej którą mógł być ktokolwiek. Razem $400 tysięcy dolarów na dzisiejsze pieniądze to ponad milion dolarów. Znalazło się 28 osób które zdecydowały się kupić możliwość lotów AA do końca życia.Wśród nich był Steve Rothstein, bankier z Nowego Jorku. Szybko okazało się, że nie jest to normalny podróżnik korzystający z samolotów sporadycznie, nie jest również często latającym biznesmenem. Steve Rothstein odbył 10 000 lotów, wylatał 10 milionów mil, kosztując American Airlines ponad 21 milionów dolarów. Potrafił lecieć do Londynu tylko po to aby zjeść lunch (oczywiście na koszt AA) w lotniskowej loży a następnie wrócić do USA. Jak sam twierdzi "był wszędzie".AA miały go serdecznie dosyć, szukały na niego haka od dłuższego czasu i wreszcie udało się coś na niego znaleźć. Otóż Steve rozzuchwalił się przez lata i zaczął oferować możliwość darmowych lotów w biznes klasie przypadkowym osobom spotkanym na lotnisku. Miał możliwość zabrania ze sobą osoby towarzyszącej która również nie płaciła za bilet, a więc z chęcią zabierał ze sobą kompanów. Musiał jednak wcześniej zarezerwować bilet, ale z uwagi na to, że oczywiście nie wiedział jak napotkane na lotnisku osoby będą się nazywały wpisywał do rezerwacji fałszywe imiona i nazwiska. AA wreszcie znalazły pretekst do wypowiedzenia umowy. W 2008 roku Rothstein stracił możliwość nielimitowanych lotów dla siebie i osoby towarzyszącej oraz korzystania z usług AA w przyszłości za 'wielokrotne oszustwa'. Rothstein podał American Airlines do sądu. Do rozprawy jednak nie doszło gdyż AA poszła ze Stevem na ugodę. Nie wiadomo jaką wypłacono mu kwotę.Z nielimitowanych lotów korzysta jeszcze 27 osób które skorzystały z promocji w latach 80. Wśród nich znajduje się wlaściciel firmy Dell, Michael Dell. Promocję AA uważa się za jedną z najbardziej nieprzemyślanych w historii. Jednak to nie zniechęciło AA to jej powtórzenia w latach dwutysięcznych. Nielimitowany bilet można było tym razem kupić za 5 milionów dolarów... Ta cena okazała się jednak zaporowa nawet dla milionerów. Tym razem bowiem do zakupu nielimitowanego biletu do końca życia nie zgłosił się nikt.
Piraci to byli tolerancyjni goście. Wyprzedzali swoje czasy! – Kiedy wszyscy otwarcie cisnęli beczkę z inwalidów, ślepych, skośnookich czy murzynów, ci nie mieli z tym żadnego problemu. Ujebało ci nogę? Masz drewnianą. Rękę? Masz haka, tylko se w oko nie wsadź. Wsadziłeś, masz opaskę na oko. Dopóki mogłeś kogoś skroić byłeś w teamie
Totalna inwigilacja – Państwo będzie wiedziało wszystko - co kupujesz, gdzie kupujesz.Dla korporacji - źródło wiedzy do nachalnych reklamDla służb - bezwzględne posłuszeństwo - mają haka na każdegoDla przestępców - rozkład dnia i co posiadasz.Zero prywatności, zero intymności, zero wolności. Przyspiesza cyfryzacja w administracji publicznejOd 2018 roku mają wejść do obiegu e-paragony, które dla klientów oznaczają koniec problemów ze zgubionym albo nieczytelnym potwierdzeniem zakupów. Dotychczasowe paragony, zgromadzone w jednym miejscu, będzie można przejrzeć na komputerze albo komórce. Ułatwi to kontrolę nad wydatkami i stworzy szerokie pole do popisu dla fintechów tworzących narzędzia i aplikacje do zarządzania finansami. Administracja pracuje nad cyfryzacją kolejnych usług.
Grunt to mieć haka na każdego –
Źródło: było kedyś w jakieś gazecie... dawno temu
To były czasy! –  My, urodzeni w przeszłości, z nostalgią wspominamy tamten czas. Nikt nie narzekał.Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał.Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nas nie bywał. Chyba że u babci – po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów – jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów – jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie narzekał.Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał karę. Dół z wapnem, nóż, myśliwska flinta – różnie. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo — jak zwykle. Potem ojciec wracał do domu, a po drodze brał sobie nowe dziecko. Dzieci wtedy leżały wszędzie. Na trawnikach, w rowach melioracyjnych, obok przystanków, pod drzewami. Tak jak dzisiaj leżą papierki po batonach. Nie było wtedy batonów, dzieci leżały za to wszędzie. Nikt nie narzekał.Latem wchodziliśmy na dachy wieżowców, nie pilnowali nas dorośli. Skakaliśmy. Nikt jednak nie rozbił się o chodnik. Każdy potrafił latać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji, aby się tej sztuki nauczyć. Nikt też nie narzekał.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Czasem akurat wtedy nadjeżdżał jelcz lub star. Wtedy zdychaliśmy. Nikt nie narzekał.Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Podobnie jak wybite zęby, rozprute brzuchy, nagły brak oka czy amatorskie amputacje. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a od pomocy, to jeszcze nikt nie umarł. Ciocia Janinka powtarzała, "lepiej lanie niż śniadanie". Nikt nie narzekał.Gotowaliśmy sobie zupy z mazutu, azbestu i Ludwika. Jedliśmy też koks, paznokcie obcych osób, truchła zwierząt, papier ścierny, nawozy sztuczne, oset, mszyce, płody krów, odchody ryb, kogel-mogel. Jak kogoś użarła pszczoła, to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię. Jak ktoś się zadławił, to pił 3 szklanki mleka i przykładał sobie rozgrzaną patelnię. Nikt nie narzekał.Nikt nie latał co miesiąc do dentysty. Próchnica jest smaczna. Kiedy ktoś spuchł od bolącego zęba, graliśmy jego głową w piłkę. Mieliśmy jedną plombę na jedenaścioro. Każdy ją nosił po 2-3 dni w miesiącu. Nikt nie narzekał.Byliśmy młodzi i twardzi. Odmawialiśmy jazdy autem. Po prostu za nim biegliśmy. Nasz pies, MURZYN, był przywiązany linką stalową do haka i biegł obok nas. I nikomu to nie przeszkadzało. Nikt nie narzekał.Wychowywali nas gajowi, stare wiedźmy, zbiegli więźniowie, koledzy z poprawczaka, woźne i księża. Nasze matki rodziły nasze rodzeństwo normalnie – w pracy, szuwarach albo na balkonie. Prawie wszyscy przeżyliśmy, niektórzy tylko nie trafili do więzienia. Nikt nie skończył studiów, ale każdy zaznał zawodu. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. To przykre. Obecnie jest więcej batonów niż dzieci.My, dzieci z naszego jeziora, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze" wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez słodyczy, szacunku, ciepłego obiadu, sensu, a niektórzy – kończyn.Nikt nie narzekał.
Jak widać nie każdy człowiek zasługuje na wiernego przyjaciela –  78-latek wlókł psa za samochodem. Nie wpuścił go do środka, żeby nie ubrudził tapicerkiPies przywiązany do samochodowego haka był ciągnięty przez kilka kilometrów po asfalcie. Właściciel zatrzymany przez policję tłumaczył, że nie wiózł zwierzęcia w środku, by nie ubrudziło tapicerki.
Poruszające ostatnie pożegnanie zmarłego rugbysty - cały stadion odtańczył mu maoryski taniec haka – Jonah Lomu był nowozelandzkim bohaterem sportowym.Niestety przegrał z chorobą nerek
Na każdego cwaniaka – Można znaleźć jakiegoś haka
Taniec "Maoryska Haka" podczas pogrzebu nowozelandzkiego żołnieża – Taniec ten jest też wykorzystywany przy innych okazjach,np. pożegnaniu poległych towarzyszy broni
Źródło: youtube
Jakie to typowo polskie – Ktoś powiedział coś niewygodnego i już zaczyna się przekopywanie archiwów w poszukiwaniu haka na jego dziadka, matkę, kota, ciotkę i paprotkę
prawdziwy demot!
PZPN – Tam każdy na każdego ma haka. Dlatego trzymają się razem
Źródło: www.onet.pl